Rynek pracy w służbie zdrowia

Polska charakteryzuje się najniższym odsetkiem w całej UE, jeśli chodzi o liczbę lekarzy przypadających na 1000 mieszkańców: 2,2. Średni wiek lekarzy specjalistów w wielu dziedzinach medycyny wynosi 60 lat.

Ten rynek, to głównie szpitale publiczne i mniejsze prywatne przychodnie. Są oczywiście wielkie firmy, ale wciąż lekarz w takich firmach jest zatrudniamy raczej na kilka dni w miesiącu czy popołudniowe godziny i traktuje tę pracę jako dodatek.

Lekarze i pielęgniarki to w większości ludzie niezwykle zapracowani,  zatrudnieni na 2-3 etaty w wielu miejscach. Trochę chcą tak pracować, a trochę muszą – bo jak oni nie podejmą się pracy na oddziale w mniejszym szpitalu, to ten szpital zostanie bez kadry.

Branża medyczna to bardzo trudny rynek. Cenieni są oczywiście specjaliści, ale ze względu na specyfikę pracy pracodawcy mają ograniczone pole manewru i nie mogą zagwarantować pracownikom takich benefitów jak np. korporacje w innych branżach.

Gdy szpital szuka specjalisty jedyne co może zagwarantować to pensja i możliwość rozwoju. Gabinet lekarza w wielu szpitalach to miejsce gdzie wciska się sześć biurek i lekarze wypisy robią naprzemiennie bo zwyczajnie się nie mieszczą. Pokój socjalny, gdzie można się na chwilę chociaż położyć podczas dyżurów to bardzo często stara wersalka w ciasnej komórce.

Coraz więcej placówek zdaje sobie sprawę, że wywieszenie ogłoszenia na stronie szpitala to za mało. Od lat placówki korzystają ze specjalistycznych serwisów pracy skoncentrowanych na rynku medycznym. Jeżeli dochodzi do sytuacji drastycznych, kiedy np. nie ma kadry i grozi to zamknięciem oddziału, to szpital decyduje się na „medycznego Headhuntera”, który ma za zadanie znaleźć specjalistę.

– To rozwiązanie i tak tańsze, od sytuacji, gdy z powodu braków kadrowych szpital musi płacić ogromne pieniądze osobom z zewnątrz np. za jeden dyżur. Taka sytuacja miała ostatnio miejsce w jednym ze szpitali w zachodniopomorskim.

W Polsce lekarzy w trakcie specjalizacji jest ponad 22 tysiące. Blisko 40 proc. myśli aktywnie o emigracji.

Według badań OECD z 2016 roku na 1000 mieszkańców w Polsce przypada 2,2 lekarza – to w porównaniu z innymi krajami europejskimi naprawdę niewiele. Nie lepiej sytuacja się ma z innym personelem medycznym – choćby pielęgniarkami. W naszym kraju brakuje pracowników służby zdrowia, a co gorsze, nie zapowiada się, aby ta sytuacja w najbliższym czasie uległa zmianie na lepsze.

Badania OECD odnośnie Niemiec wskazują, że na 1000 niemieckich obywateli przypada 4 lekarzy. To prawie dwa razy więcej niż w Polsce, a mimo to u naszych zachodnich sąsiadów wciąż mówi się o braku lekarzy na rynku pracy. Co więcej, te braki bez problemu uzupełniają polscy lekarze i osoby związane z zawodami medycznymi, które decydują się na emigrację zarobkową. Mogą tam liczyć na lepsze zarobki i warunki pracy – czyli to, o co od lat ubiegają się w Polsce.

Polacy są piątą największą grupą pracowników służby zdrowia w Wielkiej Brytanii. Dziennik „The Times” opublikował statystyki dotyczące obywatelstwa pracowników publicznej służby zdrowia (NHS).

Polscy obywatele w NHS plasują się za Brytyjczykami, Indusami, Filipińczykami i Irlandczykami.

Ujawnione liczby pochodzą z raportu przygotowanego przez bibliotekę brytyjskiej Izby Gmin i zostały opracowane we współpracy z NHS Digital. Łącznie w NHS reprezentowane są aż 202 narodowości. Według danych 85,5 proc. pracowników służby zdrowia to Brytyjczycy, 5,6 proc. pochodzi z innych państw UE, 4,2 proc. z krajów azjatyckich, a 1,9 proc. z Afryki.

„Times” zaznaczył, że pomimo obaw o odpływ wykwalifikowanych pracowników po referendum w sprawie wyjścia kraju z UE z czerwca 2016 roku, odsetek lekarzy i pielęgniarek pochodzących z Unii – odpowiednio 10 proc. i 6 proc. – nie uległ większej zmianie.

Dziennik zwrócił także uwagę, że rozkład narodowości w służbie zdrowia nie odzwierciedla struktury szerszego rynku pracy: zaledwie 1,6 proc. pracowników pochodzi z 13 państw, które do UE weszły od 2004 roku (w tym Polski), podczas gdy ogółem jest to 4,2 proc.